„Twoje dziecko było zestresowane, bo pępowina owinęła się wokół jego szyi.”
„Pępowina uniemożliwiała zejście dziecka w dół.”
Brzmi znajomo? Jeśli kiedykolwiek słyszałaś te słowa podczas porodu – albo sama je przeżyłaś – wiedz, że nie jesteś sama. Owinięcie pępowiną to temat, który z jednej strony wzbudza ogromne emocje, a z drugiej – stał się wygodnym usprawiedliwieniem dla wszelkich komplikacji porodowych.
Ale czy rzeczywiście pępowina owinęta wokół szyi dziecka to tak wielkie zagrożenie? Spoiler: w większości przypadków – nie.
Co mówi biologia?
Pępowina to naprawdę sprytna konstrukcja. Owinięta galaretką Whartona i zwinięta jak drut telefoniczny, ma jedno zadanie: chronić trzy naczynia krwionośne, które transportują tlen i składniki odżywcze. I choć może się wydawać, że owinięcie pępowiną wokół szyi to potencjalny problem, w rzeczywistości to dla niej nic nadzwyczajnego.
Statystyki mówią, że około 30% dzieci rodzi się z owiniętą pępowiną, a wraz z zaawansowaniem ciąży prawdopodobieństwo tego rośnie. W 24. tygodniu dotyczy to 12% dzieci, a przy terminie porodu – już 37%. Czemu? Bo dzieci się ruszają, obracają i wirują. A pępowina, długa średnio na 55 cm, radzi sobie z tym świetnie.
Strach napędzany mitem
Dlaczego więc owinięcie pępowiną budzi tyle obaw? Prosta odpowiedź: brak wiedzy i wygoda systemu.
W wielu przypadkach, gdy poród przebiega niezgodnie z planem – czy to przez spadki tętna, brak postępu czy konieczność cesarki – personel często wskazuje pępowinę jako „winowajcę”. Łatwiej obarczyć nią odpowiedzialność niż zająć się przyczynami, takimi jak np. sztuczna oksytocyna czy niepotrzebne interwencje medyczne.
Czy pępowina rzeczywiście może zaszkodzić dziecku? Bardzo rzadko. Luźne owinięcie prawie nigdy nie powoduje problemów. Nawet jeśli pępowina się napręży, dziecko nie oddycha szyją – tlen dociera przez pępowinę. To ona odpowiada za wymianę gazową, aż do pierwszego oddechu po porodzie.
Zamiast paniki – edukacja
Pępowina nie jest wrogiem. Wręcz przeciwnie – to jej konstrukcja umożliwia bezpieczne przechodzenie dziecka przez skurcze i ruchy w miednicy. W większości przypadków wystarczy odrobina ostrożności i czasu, by poród przebiegł naturalnie. A jeśli pępowina jest owinięta? Delikatne rozluźnienie jej po narodzinach główki dziecka załatwia sprawę.
To nie pępowina jest problemem. To brak wiedzy i nadużywanie medycznych interwencji budzi strach. Dlatego zamiast wpadać w panikę, postawmy na fakty i zaufajmy naturze – bo ta zaprojektowała nas naprawdę mądrze.
Pamiętaj: jeśli słyszysz historię, w której „winna” była pępowina, warto zadać pytanie – co naprawdę się wydarzyło? 👶❤️